MISIO nie żyje…

Odszedł kolejny z naszych ulubionych staruszków. Kiedy trafia pod naszą opiekę starszy pies z jednej strony cieszymy się, że możemy mu pomóc, zapewnić schronienie, odpowiednie wyżywienie i opiekę lekarską jakiej potrzebuje, a z drugiej strony jest nam smutno, bo wiemy, że z taki staruszkiem będziemy musieli się pożegnać szybciej niż z młodym psiakiem…

Misio był jednym z najmilszych psów, jaki kiedykolwiek trafił do naszej fundacji: grzeczniutki, cichutki i bardzo spokojny. Nigdy nie sprawiał żadnych kłopotów. Raz, pojechał na krótką chwilę do nowego domu, ale jeszcze tego samego dnia uciekł, więc kiedy już go odnaleźliśmy, uznaliśmy, że damy mu spokój. Najwyraźniej czuł się u nas tak dobrze, że nie chciał zamieniać naszego domu na inny. Żył sobie spokojnie, nigdy nie wdawał się w konflikty z innymi psami. Ostatnio jednak stracił apetyt.

Postanowiliśmy pojechać do lekarza, tym bardziej, że pojawiły się też problemy oddechowe.
I nagle okazało się, że sytuacja wygląda tragicznie. W płucu, tuż przy sercu Misia lekarz znalazł guz wielkości kurzego jajka, kolejne odkrył w wątrobie. Misio oddychał z trudem, więc lekarz rozpoczął reanimację, jednak nie zdołał uratować Misia. Straciliśmy wspaniałego psiego przyjaciela…

Mamy nadzieję, że czuł się u nas dobrze i kochał nas tak, jak my Jego.

HISTORIA MISIA

MISIO to prawdziwy psi pechowiec. Jako szczenię nie trafił do dobrego domu, w którym właściciele dbaliby o niego, szczepili, kupowali dobre jedzenie. Trafił do ludzi, którzy niespecjalnie o niego dbali. Miał dach nad głową, kąt do spania i to wszystko. Często poniewierał się po ulicy. Pewnego dnia jego pani umarła. Wtedy było jeszcze trudniej, bo został tylko z panem, który często znikał. Misio jednak jakoś sobie radził: czasem poszedł za panem, czasem sąsiedzi dali coś do jedzenia, czasem udało mu się wejść na klatkę schodową i tam przespać, kiedy pan nie wracał. Któregoś dnia zabrakło i pana. Misio długo chodził
i szukał… Może nie był ten jego dom najlepszy ale był jedyny, jaki znał i Misio bardzo za nim tęsknił.

Niestety jego właściciele nie wracali, choć Misio długo błąkał się po okolicy. Okazało się, że za długo, bo pewnego dnia potrącił go samochód.

I niestety nikt nie chciał Misiowi pomóc. Wtedy trafił do nas. Na szczęście wypadek był niegroźny i skończyło się na jednej wizycie u lekarza i lekkim utykaniu na łapkę przez kilka dni.

Początkowo Misio był nieufny, pewnie człowiek nie kojarzył mu się zbyt dobrze. Później stopniowo zaczął nabierać zaufania. Teraz jest psiakiem, który nauczył się cieszyć. Skacze, merda ogonkiem i chyba nadrabia wszystkie “chude lata”.

Tego pieska nie ma już z nami od lat. Kiedy latem 2019 zmienialiśmy stronę na nową wiele osób pytało nas: po co Wam te stare zdjęcia? Przecież te psy od lat nie żyją, po co zamieszczać je na stronie?Dla nas sprawa jest oczywista. Chociaż codziennie zajmujemy się nowymi zwierzętami, pamiętamy też o tych, które już odeszły. Które były z nami, dały nam swoje zaufanie i radość. Którym my daliśmy dom. Niektóre były z nami wiele lat i u nas zmarły. Były członkami naszej rodziny. Dlatego postanowiliśmy zachować ich wpisy, zdjęcia z z czasów, kiedy szukaliśmy im domów. Bo one nigdy nie znikną z naszego serca. Dlaczego mają zniknąć z internetu wraz z przeniesieniem strony?

Kategorie: Pożegnania