Tytus adoptowany!

W tym tygodniu w naszym życiu pojawił się Tytus. Jego pan dostał udaru i trafił do szpitala. Pies został sam i całe dnie i noce płakał. Do tego stopnia, że sąsiedzi odgrażali się, że “podpalą mieszkanie”. Syn właściciela przeniósł się więc do jego mieszkania, ale ponieważ pracuje na noc, sytuacja niespecjalnie uległa poprawie. Pan szukał pomocy w schronisku dla zwierząt, ale odpowiedziano mu, że “schronisko jest wyłącznie dla zwierząt bezdomnych”. Najwyraźniej, jeśli właściciel ląduje w szpitalu, pies powinien o siebie zadbać sam. Pan próbował też znaleźć pomoc w organizacjach deklarujących pomoc zwierzętom w potrzebie. Niestety, żadna z nich nie uznała, że Tytus potrzebuje pomocy. Najbogatsza łódzka fundacja stwierdziła, że “jest za duży, bo miejsce mają tylko dla małych”. Kiedy zobaczyliśmy Tytusa nie byliśmy w stanie odmówić, mimo że nie mamy miejsca już praktycznie dla żadnego psa: ani małego, ani dużego. Bo ciągle ktoś odsyła do nas zwierzęta wymagające pomocy. Ale dla Tytusa musieliśmy znaleźć miejsce. Jest chudziutki, ma wyłysienia na skórze ale to, co poruszyło nas najbardziej, to jego oczy: wypełnione przerażeniem, jakiego dawno nie widzieliśmy. Tytus to jeden wielki strach. Nie wiemy, czy jego stan spowodowało to, że stracił swojego pana, czy też jakieś wcześniejsze sytuacje, ale widząc, w jakim jest stanie musieliśmy mu pomóc – nie mieliśmy serca odsyłać go… no właśnie dokąd? Bo powoli mamy wrażenie, że to zawsze nasza fundacja jest na końcu “łańcucha odsyłania”. Tytus oczywiście szuka domu. Ale zanim go znajdzie, jest kolejną psią mordką do wykarmienia. Jeśli chcecie i macie możliwość, prosimy wesprzyjcie nasze działania wpłacając darowiznę “dla Tytusa” na konto Fundacji Azyl Kościuszki 1 90-418 Łódź nr konta 19 1940 1076 3048 9213 0000 0000 Z góry dziękujemy w imieniu swoim i Tytusa.