Pamiętacie Grafita? W chwili znalezienia był tak słaby i chory, że nie mógł ustać na nogach. Był też przeraźliwie chudy. Uratowała go intuicja naszej Prezeski Ani Jobczyk. Gdy go zobaczyła po prostu leżał głaskany przez dzieci, a ona jechała samochodem. Ta scenka mignęła jej za oknem, no normalna sprawa na wsi, dzieci bawią się z kotem. A jednak sprawdziła. Ocaliła Grafitowi życie. Jego leczenie było długie i bardzo kosztowne, pisaliśmy o sprawie wcześniej. Gdyby nie pomoc naszych darczyńców, nie wiemy jak byśmy zapłacili za leki, zabiegi, kroplówki, wizyty u weterynarza, badania, prześwietlenia. Ale mogliśmy zapłacić, bo pomogliście. Z całego serca Wam dziękujemy.

Nadszedł najcudowniejszy moment w naszej działalności. Chwila, która nadaje życiu sens i sprawia, że jesteśmy po prostu szczęśliwi. Ta płaska kocia bida znaleziona ledwo żywa przy drodze jest już w swoim nowym domu! Z wyliniałego, wychudzonego cienia zmienił się w pięknego kota, który mruczy i łasi się i pięknie je. I sierść ma piękną, błyszczącą.

Dziękujemy nowej opiekunce Grafita za wspaniały dom dla niego. I jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy wpłacili na niego najdrobniejszą nawet darowiznę. To działa. Dzięki Wam zmieniamy los zwierząt.