Usia trafila do nas wraz z siostrą po interwencji i pana, który miał na podwórku kilka psów, które rozmnażały się i żyły raczej na dziko: w komórce, pod samochodem, pod sterta desek.

Niby jakoś dbał ale raczej “jakoś”. I Piotr na prośbę Fundacji Kocia Mama, bo to oni trafili na to miejsce, pojechał wyłapał suczki i zawiózł do lecznicy na sterylizację.

Szczeniaki były trzy, ale niestety, jak przyjechaliśmy to jeden już nie żył. Pozostałe dwa trafiły do nas i to była właśnie Usia, która pojechała w okolicę Wrocławia i jej siostra, która trafiła do Zgierza.