Ania i Piotr zostali ptasimi rodzicami! Oczywiście przy wsparciu i współpracy rodziców naturalnych. 🙂 Niżej przeczytacie całą historię, a tutaj możecie zobaczyć filmy. Kosy to niesamowite zwierzęta: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kos_zwyczajny Aktualizacja 09/08: Dalszy ciąg historii rodziny kosów. Na płocie na zdjęciu oczywiście niezawodny tata kos, który każdego ranka czeka, jak wyniosę dzieci do woliery. I jak tylko zobaczy, że idę, biegnie za mną. One tak fajnie biegają: pochylają głowę do dołu, ogonek w górze i ruuusza! A później cały dzień znosi małym jedzenie prawie bez chwili przerwy. A maluchy rosną, jak na drożdżach. A jakie ogonki długie im urosły. Wygląda na to, że niedługo zaczną już same latać.

NOWE filmy:

https://www.facebook.com/photo.php?v=639090176110711&set=vb.190678194285247&type=2&theater

Tata kos w roli matki karmiącej:

https://www.facebook.com/photo.php?v=639090806110648&set=vb.190678194285247&type=2&theater Powtórka z karmienia:

https://www.facebook.com/photo.php?v=639091589443903&set=vb.190678194285247&type=2&theater

A tu już jemy sami! https://www.facebook.com/photo.php?v=639092782777117

Piękniś: https://www.facebook.com/photo.php?v=639094199443642&set=vb.190678194285247&type=3&theater Pierwsze filmy z kosami:

Ptasi rodzice1: https://www.facebook.com/photo.php?v=631218253564570&set=vb.190678194285247&type=3&theater

Ptasi rodzice 2: https://www.facebook.com/photo.php?v=631533783533017&set=vb.190678194285247&type=3&theater

Ptasi rodzice 3: https://www.facebook.com/photo.php?v=631535370199525&set=vb.190678194285247&type=3&theater

CAŁA HISTORIA OD POCZĄTKU: Od dłuższego czasu intrygował nas mały ptaszek, który co i rusz wyfruwał spomiędzy naszych tui. Postanowiliśmy zatem delikatnie rozeznać sytuację. Okazało się, że ptaszek ma tam gniazdo a w gnieździe 4 piękne, nakrapiane turkusowe jajeczka. Staraliśmy się go nie nepokoić ale też dyskretnie obserwowaliśmy dalsze losy ptasiej rodziny. Po pewnym czasie ze wszystkich jajeczek wykluły się malutkie ptaszki. Wydawało się, że rosną praktycznie w oczach. W pewnym momencie zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy to nie jakieś “kukułcze podrzutki”, bo naprawdę były spore, jak na tak młodziutkie ptaki. I chyba niestety ich ptasia mama też nie przewidziała, że będą take duże, bo gniazdo, które uwiła niestety nie wytrzymało i pewnego dnia rozleciało się. Na czworakach przeczesywaliśmy całą działkę, później obeszliśmy całą okolicę dookoła działki. Niestety udało się uratować jedynie dwa spośród czterech pisklaków. Nie wiemy, co stało się z pozostałą dwójką. Próbowaliśmy odbudować gniazdo ale ptaszki zaczynały już podfruwać, więc co i rusz wyskakiwały z gniazda. Baliśmy się, że jak pozostałę oddalą się w nieznanym kierunku i też zaginą. Postanowiliśmy zatem zrobić im nieduża wolierę, tak aby one mogły bezpiecznie dorosnąć a ich ptasi rodzice mogli się nimi nadal opiekować. I okazało się, że pomysł był świetny! Ptaszki były bezpieczne a dorosłe ptaki w lot pojęły, że przez dziurki w siatce moga je spokojnie karmić. I musze napisać, ze “ludzcy” rodzice mogliby się niejednego od tych małych ptaszków nauczyć. Cały dzień, w pocie czoła przekopuja działkę w poszukiwaniu przysmaków dla swoich dzieci. Niesterudzenie, odświtu do zmierzchu, donoszą wałówkę i karmią na zmianę oba maluszki. Teraz wiemy, już dlaczego one rosną jak na drożdżach! A co najciekawsze, chyba nabrały do nas zaufania, bo nie dość, że podchodzą prawie pod same nasze nogi, to jeszcze zupełnie się nie boją, kiedy to my podchodzimy do nich i ich dzieci. Z wielką ufnością też akceptują wszystkie nasze “wynalazki”. Początkowo woliera otwarta była od góry i to właśnie tamtędy dorosłe ptaki wlatywały z jedzeniem. Później, obawiając się, żeby jakieś drapieżniki, typu sroki nie wyciagnęły nam naszych maluchów, postanowiliśmy zasłonić wolierę od góry kratką. Bez najmniejszych obaw “tata” wlatywał do środka a później wylatywał na zewntrz. I to praktycznie od pierwszej chwili, jakby rozumiał, dlaczego to robimy. Ponieważ od dwóch dni maluchy zaczynają już całkiem śmiało podfruwać postanowiliśmy jednak zakryć całą wolierę i od góry. Również i ten patent spotkał się ze zrozumieniem “rodziców”. Od razu zaczęli podawać jedzenie przez dziurki w siatce. I jeszcze jedna zdumiewająca rzecz. Ponieważ obawialiśmy się, że w nocy jakiś zwierzak mógłby jednak zrobić im krzywdę, na noc zabieramy je w koszyczku do domu. I na poczatku trochę się obawialiśmy, że jak je zabierzemy, to dorosłe ptaki, nie widząc piskląt, odlecą. A one po raz kolejny nas zaskoczyły,jakby doskonale rozumiały nasze zamiary. Od samego rana czekały na swoje dzieci i jak tylko umieściliśmy je w wolierze, natychmiast jak oszalałe zaczęły znosić im jedzenie! I tak każdego ranka! Mamy nadzieję, ze lada dzięń będą na tyle silne, że rozpoczną samodzielne życie. A my poczekamy na następne powiększenie się rodziny i być może po raz kolejny będziemy pełnić rolę nianiek, skoro zdobyliśmy sobie już takie zaufanie ptasich rodziców. Możecie Państwo wspierać nasze działania przekazując 1% swojego podatku za 2013 rok. Nasz KRS 0000303812

Tata kos w roli matki karmiące: https://www.facebook.com/photo.php?v=639090806110648&set=vb.190678194285247&type=2&theater Powtórka z karmienia: https://www.facebook.com/photo.php?v=639091589443903&set=vb.190678194285247&type=2&theater A tu już jemy sami! https://www.facebook.com/photo.php?v=639092782777117 Piękniś: https://www.facebook.com/photo.php?v=639094199443642&set=vb.190678194285247&type=3&theater Pierwsze filmy z kosami: Ptasi rodzice1: https://www.facebook.com/photo.php?v=631218253564570&set=vb.190678194285247&type=3&theater Ptasi rodzice 2: https://www.facebook.com/photo.php?v=631533783533017&set=vb.190678194285247&type=3&theater Ptasi rodzice 3: https://www.facebook.com/photo.php?v=631535370199525&set=vb.190678194285247&type=3&theater CAŁA HISTORIA OD POCZĄTKU: Od dłuższego czasu intrygował nas mały ptaszek, który co i rusz wyfruwał spomiędzy naszych tui. Postanowiliśmy zatem delikatnie rozeznać sytuację. Okazało się, że ptaszek ma tam gniazdo a w gnieździe 4 piękne, nakrapiane turkusowe jajeczka. Staraliśmy się go nie nepokoić ale też dyskretnie obserwowaliśmy dalsze losy ptasiej rodziny. Po pewnym czasie ze wszystkich jajeczek wykluły się malutkie ptaszki. Wydawało się, że rosną praktycznie w oczach. W pewnym momencie zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy to nie jakieś “kukułcze podrzutki”, bo naprawdę były spore, jak na tak młodziutkie ptaki. I chyba niestety ich ptasia mama też nie przewidziała, że będą take duże, bo gniazdo, które uwiła niestety nie wytrzymało i pewnego dnia rozleciało się. Na czworakach przeczesywaliśmy całą działkę, później obeszliśmy całą okolicę dookoła działki. Niestety udało się uratować jedynie dwa spośród czterech pisklaków. Nie wiemy, co stało się z pozostałą dwójką. Próbowaliśmy odbudować gniazdo ale ptaszki zaczynały już podfruwać, więc co i rusz wyskakiwały z gniazda. Baliśmy się, że jak pozostałę oddalą się w nieznanym kierunku i też zaginą. Postanowiliśmy zatem zrobić im nieduża wolierę, tak aby one mogły bezpiecznie dorosnąć a ich ptasi rodzice mogli się nimi nadal opiekować. I okazało się, że pomysł był świetny! Ptaszki były bezpieczne a dorosłe ptaki w lot pojęły, że przez dziurki w siatce moga je spokojnie karmić. I musze napisać, ze “ludzcy” rodzice mogliby się niejednego od tych małych ptaszków nauczyć. Cały dzień, w pocie czoła przekopuja działkę w poszukiwaniu przysmaków dla swoich dzieci. Niesterudzenie, odświtu do zmierzchu, donoszą wałówkę i karmią na zmianę oba maluszki. Teraz wiemy, już dlaczego one rosną jak na drożdżach! A co najciekawsze, chyba nabrały do nas zaufania, bo nie dość, że podchodzą prawie pod same nasze nogi, to jeszcze zupełnie się nie boją, kiedy to my podchodzimy do nich i ich dzieci. Z wielką ufnością też akceptują wszystkie nasze “wynalazki”. Początkowo woliera otwarta była od góry i to właśnie tamtędy dorosłe ptaki wlatywały z jedzeniem. Później, obawiając się, żeby jakieś drapieżniki, typu sroki nie wyciagnęły nam naszych maluchów, postanowiliśmy zasłonić wolierę od góry kratką. Bez najmniejszych obaw “tata” wlatywał do środka a później wylatywał na zewntrz. I to praktycznie od pierwszej chwili, jakby rozumiał, dlaczego to robimy. Ponieważ od dwóch dni maluchy zaczynają już całkiem śmiało podfruwać postanowiliśmy jednak zakryć całą wolierę i od góry. Również i ten patent spotkał się ze zrozumieniem “rodziców”. Od razu zaczęli podawać jedzenie przez dziurki w siatce. I jeszcze jedna zdumiewająca rzecz. Ponieważ obawialiśmy się, że w nocy jakiś zwierzak mógłby jednak zrobić im krzywdę, na noc zabieramy je w koszyczku do domu. I na poczatku trochę się obawialiśmy, że jak je zabierzemy, to dorosłe ptaki, nie widząc piskląt, odlecą. A one po raz kolejny nas zaskoczyły,jakby doskonale rozumiały nasze zamiary. Od samego rana czekały na swoje dzieci i jak tylko umieściliśmy je w wolierze, natychmiast jak oszalałe zaczęły znosić im jedzenie! I tak każdego ranka! Mamy nadzieję, ze lada dzięń będą na tyle silne, że rozpoczną samodzielne życie. A my poczekamy na następne powiększenie się rodziny i być może po raz kolejny będziemy pełnić rolę nianiek, skoro zdobyliśmy sobie już takie zaufanie ptasich rodziców. Możecie Państwo wspierać nasze działania przekazując 1% swojego podatku za 2013 rok. Nasz KRS 0000303812

Kategorie: Aktualności