Dziś odwiedziliśmy w nowym domku naszą dawna podopieczną, malutką MYSZKĘ. Po drobniutkiej chudzince – Mysi nie ma śladu. Obok swojej Pani na kanapie wyleguje się wypieszczony grubasek. Życie Myszki zanim do nas trafiła było chyba niełatwe: została znaleziona zabiedzona na ulicy a osoba, która ją przygarnęła wkrótce stała się bezdomna. Myszka nie dość, że cierpiała głód, to jeszcze ciągle traciła osoby, do których się przywiązywała. Zaraz po tym, jak trafiła do nas na jej nóżce pojawiła się ogromna rana, najprawdopodobniej na skutek wcześniejszego złego odżywiania. Cóż, los jej nie rozpieszczał. Ale jak widać, zawsze jest nadzieja.

Pewnego dnia na drodze Myszki stanęła jej nowa właścicielka i stał się cud: z biednej, chudziutkiej, wystraszonej Myszki, zrobiła się wesolutka i grubiutka Myszka. O takich metamorfozach właśnie zawsze marzymy 
i serdecznie za nie dziękujemy.