[Uwaga na dole postu drastyczne zdjęcia]

Rano zostaliśmy zawiadomieni, że w miejscowości Puczniew wystawiona została na pole buda wraz z malutkim pieskiem. Podobno piesek koczował tam już od jakiegoś czasu, czasem litościwie dokarmiany przez okolicznych mieszkańców.
Niestety w ostatnich dniach z pieskiem cos zaczęło sie dziać.
I przy bliższych oględzinach okazało się, że piesek ma ogromną ranę na karku. Ranę, w której zalęgły się dzisiątki larw much, które dosłownie “wyżerały” ranę.
Natychmiast pojechaliśmy po psiaka, który był już w takim stanie, że praktycznie nie reagował na nic. A smrodu, jaki rozchodził się z gnijącej rany nie jestem w stanie opisać. 
Pojechalismy z psiakiem do najbliższej lecznicy, w której pani doktor przez godzinę usuwała z rany dzisiątki larw.Oczywiście żywych i nadal “konsumujących” żywcem psa. A także kleszcze, których obecność bardzo nas niepokoi ze względu na ryzyko zachorowania na babeszjozę.
Okazało się, że psiak ma dodatkowo dwie głębokie rany w okolicy moszny, z których również zostały wydobyte larwy i kilka mniejszych ran na całym ciele. 
Piesek natychmiast dostał kroplówkę, ponieważ był niesamowicie odwodniony a także leki.
Miał też zrobione badania krwi, których wyniki niestety są bardzo złe. Wygląda, jakby psiak tracił gdzieś krew ale niestety gołym okiem nie można było stwierdzic, co jest tego przyczyną. Obawialiśmy się, że psiak mógł zostać czymś mocno uderzony lub kopnięty i mieć obrażenia wewnętrzne, na co wskazywał też nienaturalnie duży brzuch.
Pani doktor zaleciła więc wykonanie badania usg.
Bardzo prosimy o pomoc w leczeniu psiaka, który wymaga nie tylko samego leczenia ale też szerokiej diagnostyki.
Za chwilę jedziemy do kolejnej lecznicy. O stanie pieska napiszemy po powrocie.
Pomoc dla Dziadziusia mozna przekazać na konto fundacji:
19 1940 1076 3048 9213 0000 0000 z dopiskiem “Dziadziuś”

Kategorie: Aktualności