Sunia trafiła do nas ze stacji benzynowej w Lutomiersku. Podobno od jakiegoś czasu zawsze pojawiała się tam po burzy.

Myśleliśmy, że ma gdzieś w okolicy dom ale mimo kolejnych ogłoszeń papierowych w okolicy i na facebooku właściciel się nie zgłosił.
Sunia przebywała pod nasza opieką ale opiekowanie się nią nie było łatwe: cały czas próbowała uciekać.

Kiedy do nas trafiła i jeszcze nie wiedzieliśmy, jak bardzo się wszystkiego boi, wypuszczona na podwórze pędem pobiegła do bramy i natychmiast próbowała ją przeskoczyć.
Efekt był taki, że noga utknęła jej między słupkiem a skrzydłem bramy.
Gdyby nie Piotr, który w ostatniej chwili ją złapał i gdyby udało jej się przeskoczyć wyrwałaby sobie nogę z barku. Jaki to ból wolę obie nie wyobrażać.
Mimo, iż wszystkie nasze psiaki wypuszczane są na spacer luzem na podwórko, z nią trzeba było po podwórku spacerować na smyczy.
Trudno takiego dużego psa trzymać cały czas w domu albo na smyczy. Chcieliśmy, aby trochę posiedziała na powietrzu i na chwilę zostawiliśmy ją w takim awaryjnym boksie tuż obok domu. I wystarczyła sekunda nieuwagi, żeby sunia najpierw wyskoczyła z boksu, a później na ulicę.

Goniliśmy ją, ale wiadomo, że pies biegnie szybciej. I mimo, iż kolejne mijane osoby wskazywały nam kierunek, w jakim uciekłą, w pewnej chwili stracilismy ją z oczu.

Rozwiesiliśmy w całej okolicy ogłoszenia, jeździliśmy po okolicy samochodem, aż trafiliśmy na panią, która twierdziła, że widziała, jak naszą sunię odnaleźli właściciele i zabrali do samochodu.

Bardzo się ucieszyliśmy, ale nasza radość nie trwała długo. Po kilku dniach zadzwonił do nas pracownik Straży Miejskiej w Łodzi, ponieważ w trakcie interwencji odłowili sunię, którą na szczęście zdążyliśmy zaczipować na naszą fundację. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy okazało sie, ze to właśnie nasza zaginiona/znaleziona Owczarka.

W jaki sposób znalazła się w Łodzi skoro zaginęła w Lutomiersku? Czy faktycznie odnaleźli ją właściciele i to właśnie im ponownie uciekła? Czy też przebiegła cały odcinek z Łodzi do Lutomierska?

Tego się chyba już nie dowiemy. Wiemy napewno, że nie chcemy, by taka przygoda przydarzyła jej się jeszcze raz.
Jedynym wyjściem, żeby sunia miała trochę swobody a jednocześnie była bezpieczna jest zakup dużego, zadaszonego kojca, w którym z jednej strony będzie mogła się swobodnie poruszać, a z drugiej strony nie będzie mogła z niego wyskoczyć i ponownie uciec.
Bardzo prosimy o nawet najmniejsze wpłaty, aby sunia była już bezpieczna i nigdy nie musiała się tułać po ulicach. Bo kolejnym razem może nie mieć tyle szczęścia.
Chcemy zebrać 3000 PLN, jesteśmy na etapie wyboru kojca, więc dokładna kwota może być wyższa lub niższa. Wszelkie nadpłaty przeznaczymy na pomoc innym naszym zwierzakom. 
A może Wy doradzicie jakiś dobry kojec?

Fundacji Azyl 
Kościuszki 1
90-418 Łódź
nr konta 19 1940 1076 3048 9213 0000 0000 z dopiskiem “Kojec dla Burzy”
Dziękujemy!

Kategorie: Aktualności