Historia kolejnego uratowanego gołębia. Tym razem z wyjatkowym happy endem, bo odnaleźliśmy jego właściciela.

Ten gołąbek trafił do nas najprawdopodobniej ogłuszony po kolizji z samochodem: siedział przy samej jezdni, nie ruszał się i tylko cudem uniknął śmierci.

Osoba, która się nim zainteresowała zwróciła uwagę na gołębia, który zupełnie nie reagował na to, co działo się wokół niego.

Nie dość, że zagrażały mu jeżdżące samochody, to inne gołębie próbowały go dziobać i nie wiadomo, jak skończyłaby się ta historia, gdyby nie pani, która zainteresowała sie jego losem.

Był bardzo ufny i nie uciekał przed człowiekiem. Dodatkowo był też wyczerpany i bardzo spragniony. 

I choć nie było widać żadnych zewnętrzynych obrażeń z pewnością wymagał pomocy. 

Okazało się, że na nóżce miał obrączkę z numerem telefonu właściciela, który potwierdził, że to gołąb z jego hodowli, która znajduje się aż w Turku.

Musiał przelecieć bardzo wiele kilometrów i to najprawdopodobniej spowodowało, że był kompletnie wyczerpany i nie miał już siły uciekać przed pędzącymi samochodami.

Jego właściciel początkowo sugerował, żeby go wypuścić, że prawdopodobnie sam wróci do domu. Ale my mieliśmy wątpliwości, czy trafi do domu i czy uda mu się pokonać

tak dużą odległość. Postanowiliśmy poczekać na okazję i spróbować dostarczyć go bezpiecznie do domu. I udało się.

Okazało się, że jego właściciel będzie niebawem w naszej okolicy i będzie mógł osobiście go odebrać.

Bardzo cieszymy się z takiego zakończenia, tym bardziej, że pan okazał się faktycznie zainteresowany losem swojego podopiecznego a na dodatke ma też kilka gołębi przez większośćhodowców uznawanych pewnie za “bezwartościowe”: takie, które mają połamane skrzydła i nie latają. Ale i tak znalazły u tego pana schronienie i opiekę.

Z wielką radością przekazaliśmy więc gołębia właścicielowi i bardzo się cieszymy, że wrócił bezpiecznie do domu. I mamy nadzieję, że następnym razem nie wybierze się w tak daleką drogę.

Kategorie: Aktualności