Wczoraj wieczorem, ok. godziny 20:00 otrzymaliśmy dramtyczną wiadomość dotyczącą kota wkręconego w elementy silnika w samochodzie.

Zadzwonił do nas kierowca, który numer do naszej fundacji otrzymał ze Straży Miejskiej.

Dzięki temu mogliśmy połączyć siły i wspólnie z funkcjonariuszami Straży Miejskiej pomóc cierpiącemu zwierzakowi.

Najprawdopodobniej zmarznięta, bezdomna kotka chciała się ogrzać na ciepłym siniku i nie zdążyła uciec, kiedy kierowca ponownie uruchomił samochód.

Noga kota została najprawdopodobniej zmiażdżona przez pasek klinowy i niestety utknęła w środku. Właściciel samochodu na szczęście zorientował się, co się stało i nie pojechał dalej.

Co by się stało, gdyby kierowca nie zwrócił uwagi, że coś się dzieje i pojechał dalej? Płakać się chce już na samą myśl. Bo kiedy przyjechaliśmy na miejsce kot dosłownie wisiał, powieszony za nogę wkręconą w silnik a głowę miał na ziemi. Gdyby w tej pozycji “przejechał się” po mieście skończy by życie w straszliwych męczarniach.

Pierwszym i najważniejszym dla nas działaniem było spowodowanie, żeby zwierzę przestało cierpieć. Dlatego natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia zaczęliśmy się zastanawiać, która lecznica jest najbliżej i w której jest szansa ubłagać lekarza, żeby przyjechał na miejsce i podał kotu natychmiast leki, które po pierwsze spowodują, że zwierzę przestanie cierpieć a po drugie uspokoi się na tyle, że pozwoli nam działać i sobie pomóc. I wybór mógł być tylko jeden: Centrum dr Siedla w Tesco na ul. Pojezierskiej. Pracują tam trzy cudowne panie doktor, które z ogromnym oddaniem i sercem ale też w wielką wiedzą na co dzień ratuja zwierzaki. Wiedzieliśmy, że z pewnością nie odmówią pomocy. I faktycznie, natychmiast po telefonie, pani doktor Patrycja wskoczyła do samochodu i przyjechała na miejsce. I od razu kot dostał leki, więc byliśmy już spokojniejsi i moglismy zająć się wysfobodzeniem go z tej śmierelnej pułapki. I okazało się, ze nie jest to sprawa prosta.

Mieliśmy nadzieję, że łapa zahaczona jest tylko za skórę i uda się ten fragment skóry odciąć i uwolnić łapę a co za tym idzie, zwierzaka.

Niestety okazało się, że z silnika wystawał tylko koniec łapki, reszta tkwiła wewnątrz i wyglądało na to, że jedyną drogą ratunku bedzie amputacja łapy. Tylko, jak to zrobić, kiedy zupełnie nie ma dojścia do zwierzaka, jest ciemna noc i nic nie widać. Panowie ze Straży Miejskiej byli co prawda doskonale wyposażeni (piłka do metalu, nożyce do ciecia blachy, wspaniała wielka apteczka) ale w takich warunkach amputacja łapy  mogła się skończyc bardzo różnie, tym bardziej, że za nic nie można sie było dostać do tej łapy. Zastanawialiśmy się nad uniesieniem samochodu, rozkręceniem silnika (trzeba było widzieć minę właściciela samochodu, jak to zaproponowaliśmy) i wtedy stał się cud. Pojawil się pan, który okazał się być karmicielem okolicznych kotów (zresztą okazało się, że uwięziona koteczka jest jedną z jego podopiecznych) a na dodatek, jak się okazało, świetnie znał się na samochodach. Zasugerował delikatne przesuwanie samochodu, żeby zorientować się, czy łapa dalej się bedzie wkręcać, czy też może spowoduje to uwolnienie łapy.

Choć brzmiało to okropnie, okazało się świetnym pomysłem. I jak tylko udało się zorientować, w którą stronę przesuwac samochód, żeby uwolnić łapę i potrzasku, kotka byłą wolna i bezpiecznie wyylądowała w ramionach pani doktor, która najpierw wczołgała się pod samochód i przez cały czas tej niebezpiecznej operacji asekurowała kotkę a następnie owinęłą kota w ciepły koc i biegiem ruszyła do samochodu a dalej do lecznicy.

Dramatyczna interwencja!

Dramatyczna interwencja, kotka została wciągnięta w samochód! Prosimy Was o wsparcie, za chwilę szczegóły: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/kotawciagnieta

Opublikowany przez Fundacja Azyl Piątek, 24 stycznia 2020

Niestety, w lecznicy okazało się, że łapa jest całkowicie zmiażdżona, obdarta ze skóry, a także, że pozrywane są wszystkie naczynia krwionośne. W rane tkwiły też kawałki plastiku – najprawdopodobniej z jakiejś obudowy.

Wszystkie te obrażenia spowodowały, że niestety jedynym wyjściem była amputacja łapy. Ze względu na fakt, że kot w tej tragicznej sytuacji (uwięziony, zawieszony głową w dół, na zimnie) przebywał ponad godzinę,istniało ogromne ryzyko, że wpadnie we wstrząs i mimo udzielenia mu natychmiastowej pomocy nie przeżyje. 

Ale dzięki ogromnej determinacji pani doktor Patrycji i pani doktor Ani, która już na nas czekała przy stole operacyjnym, kotka przeżyła operację a także pierwszą noc.

Rokowania nadal są bardzo ostrożne, bo kotka przeszłą bardzo poważną operację ale wszyscy bardzo mocno trzymamy kciuki i mamy nadzieję, że jeśli przeżyłą tę straszną historię, to teraz będzie już tylko lepiej.

Z całego serca chcielibyśmy podziękować wszystkim, dzięki którym udało się skrócic cierpienie tego udręczonego zwierzaka. Przede wszystkim właścicielowi samochodu, który dramatycznie szukał pomcy dla uwięzionego zwierzakai pozwalał robić wszystko wokół samochodu, żeby uwolnić zwierzaka. Dziękujemy funkcjonariuszom Straży Miejskiej, którzy z zaangażowaniem włączyli się w całą akcję a także panu, który na osiedlu opiekuje się kotami i dzięki któremu udało się znaleźć najlepsze rozwiązanie, żeby kotka w jak najdelikatniejszy sposób uwolnić. Największe podziękowania kierujemy do obu pań doktor z lecznicy Centrum dr Siedla. Nie dość, że bez chwili wahania pani doktor przyjechała na miejsce zdarzenie, mimo iż już skończyła pracę i z wielkim zaangażowaniem ratowała cierpiące zwierzę, to jeszcze obie panie doktor zostały długo po godzinach swojej pracy, żeby przeprowadzić operację i zabezpieczyc koteczkę. Tylko ogromne zaangażowanie i wielkie serca wszystkich tych osób pozwoliło uratować cierpiące zwierzę i dać mu szansę na życie.

Kotka pozostaje pod opieką naszej Fundacji, na nas także spoczywają koszty. Prosimy, pomóżcie nam. Wiecie, że tylko dzięki Waszym darowiznom!

Kategorie: Aktualności