Ok. 2 tygodni temu otrzymaliśmy zgłoszenie o suni w typie labradora błąkającej się w gminie Łowicz, w okolicy zabytkowego mostu w Murzycach.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Most_spawany_w_Maurzycach

Pojechaliśmy na miejsce ale niestety okazalo się, że sunia jest bardzo płochliwa i nie dała do siebie podejść.

Na nasz widok sunia uciekała w pole i żeby jej nie przepłoszyć postanowiliśmy nie łapać jej na siłę.

Pani, która zawiadomiła nas o suni wcześniej ją dokarmiała a sunia trzymała się jednego miejsca: leśnego parkingu, gdzie pani zrobiłą jej prowizoryczne legowisko,w którym mogła się schronić przed zimnem.

Pani zobowiązał się też codziennie ją dokarmiać i mieliśmy nadzieję, że jak sunia troszkę się oswoi, to uda nam się ja jednak złapać.

Po kilku dniach podjęliśmy ponownie próbę ale sunia już na widok naszego samochodu uciekła daleko w pole. Również kolejne “wycieczki” z Lutomierska do Łowicza 

nie przyniosły rezultatu – za każdym razem powtarzał się podobny scenariusz. Pani opiekująca się sunią zdesperowana zadzwoniła do schroniska z prośbą o pomoc w odłapaniu suni.

Schronisko faktycznie przyjechało podało sedalin a kiedy nie przyniósł rezultatu spróbowali strzelić z naboju usypiającego lecz niestety nie trafili. I odjechali.

I chyba o suni zapomnieli, bo już nie pojawili się w tym miejscu.

Bardzo martwiliśmy się o nią, bo mieszkała sama w lesie a w pobliżu jeździły samochody, więc w każdej chwili mogło się jej coś przydarzyć.

Któregoś dnia sunia podeszła na tyle blisko pani, która ją dokarmiała, że udało się jej założyć smycz. Więc na sygnale pognaliśmy, żeby ją odebrać, zanim ponownie wyrwie się w pole.

Na miejsce przyjechali też ponownie pracownicy schroniska, więc liczyliśmy, że pomogą psa zapakować do samochodu ale, jak usłyszeli, że pies jedzie do fundacji stwierdzili, że “nawet się do psa nie dotykają” i odjechali. Przyznam, że bardzo zaskoczyła nas taka postawa ludzi, którym przecież los bezdomnego zwierzęcia powinien leżeć na sercu.

Cóż, chyba pozostawimy to bez komentarza. Najważniejsze, że sunia po kilku tygodniach koczowania w lesie i na polu jest już bezpieczna.

Bardzo chcielibyśmy podziekwoać pani, która przez cały ten czas po kilka razy dziennie przyjeżdżała do suni i ja karmiła.

Dzięki temu trzymała sie ona jednego miejsca i miała szansę przetrwać.

Jesteśmy pełni podziwu dla takiej postawy społecznej, bo pani poświęciał naprawdę dużo czasu, zeby dać suni szansę na lepsze życie.

Prosimy Was o wsparcie w opłaceniu sterylizacji suni, jej profilaktyki zdrowotnej, czipowanie i utrzymania do czasu znalezienia nowego domu. Możemy pomagać kolejnym zwierzętom tylko dzięki Wam.

Pamiętaj o nas rozliczając 1% podatku. To nic nie kosztuje, a pomaga zwierzętom. Nasz KRS 0000303812.  

Kategorie: Aktualności