Dziś mamy dla Was super wieści. I zobaczcie, jaki to cudowny pies. Jak widać koty też akceptuje bez problemu.

Niestety do końca leczenia jeszcze bardzo daleko. Lasek je, to najważniejsze, ale badania krwi (mamy nadzieję, ze kolejne będą lepsze) jeszcze dalekie od normy.

Ten pies postanowił nie umrzeć dla pani doktor Karoliny. A było dosłownie o krok! Właściwie nawet o włos!

Pani doktor wkłada ogrom serca w opiekę nad Laskiem, ale przecież to nie wszystko – leczenie to koszty, które musimy codziennie ponosić.

A przecież, jeśli Lasek tak walczy o życie i zdrowie, jeśli pani doktor codziennie walczy najpierw o jego życie, a teraz o powrót do zdrowia, to czy my możemy sie teraz poddać?

Przerwać leczenie, bo za dużo kosztuje? Lasek musi też dużo i dobrze jeść, bo w jego stanie nie możemy pozwolić sobie na to, żeby np. dostał biegunki.

Bardzo chcielibyśmy, aby Lasek doszedł do pełni sił zarówno fizycznych, jak i psychicznych, a później może uda nam się znaleźć dla niego naprawdę dobry dom.

Zobaczcie, co pisze Pani Doktor:

“Chłopakom trochę beztroskiej zabawy dobrze zrobiło, a i mnie było mimo popatrzeć na te głupotki. 

Lada moment powinny być wyniki drugiej morfologii…Tymczasem, Lasek nabiera ciała, czuje się świetnie! Dziś nawet udało mu się w końcu podrapać tylna prawa łapa za uchem, już od pewnego czasu nad tym pracował i jest sukces.

Chodzi coraz więcej. Gdy idzie pomału bardzo dobrze mu idzie. Ciągle wstydzi się sikać, gdy popusci panicznie stara się chowac…trzyma tak długo, aż już ciśnienie robi swoje, ale to nie jest problem. Jak trochę go poganiam to pozwoli się wysikać, jak nie zdaze, to sprzatne. Nie mogę się doczekać wyjścia na dwór, nie zdziwilabym się gdyby zdrowo obrywał za nasikanie w domu i stąd ta panika. Ale na pewno czuje i przynajmniej częściowo kontroluje pecherz. 
Zupełnie pozbył się natomiast nawyku opędzania zębami. Nie cofam ręki, nie musnął choćby zębami. Dziś dość opornie szło nam pobranie krwi, bardzo ma wymęczone żyły, trochę płakał, trochę się bał zwłaszcza że musiałam kłuć przednie łapki, ale ani myślał gryźć. Nie zamyka się w sobie. Chwila głaskania i już znowu jest dobrze. 
Cieszy się życiem. Stara się merdać ogonem!  
Śpiewami domaga się głaskania, do obcych podchodzi ostrożnie, ale na przyjazne ‘chodź’ – podejdzie. Żadnej wrogości, obcy glaskacz też nie jest zły. Naturę ma bardzo delikatna, trochę kocia. Kiedy się schyli ociera się pyskiem o twarz, przytula🥰 bardzo fajny, bardzo wrażliwy pies, psychicznie super wychodzi na prostą, żeby jeszcze ta krew…eh..czekam dalej.”

Prosimy Was o wsparcie:

Kategorie: Aktualności