UDAŁO SIĘ, po wielu tygodnia prób naszej wolontariuszce udało się złapać do kastracji dzikusa, żyjącego na podłódzkiej wsi.Chcemy prosić Was i pomoc i zebrać środki na jego kastrację.W tej wsi nie są finansowane kastracje kotów wolnożyjących.Dla dzikiego kota (ten jest naprawdę bardzo dziki, bardzo boi się ludzi) daleki dojazd do lecznicy to ogromny stres.Dlatego kastrujemy u najbliższego weterynarza, do którego mamy zaufanie.I wypuszczamy, aby żył w swoim miejscu, ale się już nie rozmnażał. Pomożecie?

Kategorie: Aktualności