Jerzyk został znaleziony pod jednym z marketów. Pani, która go znalazła i wraz z inna panią nie przeszła obojętnie na szczęście jest wielka miłośniczką zwierząt i zna też naszą fundację. Wiedziała więc, do kogo zwrócić się o pomoc. Wcześniej ptaszek został zabrany spod sklepu w pudle, które zapewniło mu schronienie i spokój. W domu jerzyk został postawiony w chłodnym miejscu i napojony. Kiedy trafił do nas, myśleliśmy, że jest spragniony i przegrzany i że chwila odpoczynku, napojenie i nakarmienie spowoduje, że będzie mówgł wrócić na wolność. W tym poście zostało opisane, jak wygląda funkcjonowanie tych ptaków a także, jak najlepiej im pomóc. Niestety “nasz” jerzyk nie potrafił samodzielnie odlecieć. Najgorsze w całej sytuacji jest to, że jerzyki przyjmują pokarm w locie, co jest oczywiscie bardzo trudne do wykonania w warunkach innych, niż naturalne. Dlatego tak trudno jest tym prakom pomóc. Na szczęście, dzięki naszemu doświadczeniu w opiece nad ptakami, udało nam się “namówić” go do przyjmowania pokarmu. Czekamy aż troszkę się wzmocni i będziemy ponawiać próby wypuszczenia go na wolność.
Prosimy Was o wsparcie.
Jedzenie, dojazd, konsultacje z weterynarzami – to wszystko kosztuje.