Tę koteczkę “zgarnęłam” ze wsi. Przejeżdżałam i na drogę wyszedł łysawy “szkielecik”.

Wyszedł z podwórka, więc weszłam dopytać, czy to ich kot. Okazało się, że jak najbardziej!

Na pytanie, dlaczego jest taka chuda uzyskałam odpowiedź, że “pewnie chora”. I tyle.

No to zapytałam, czy mogę ją zabrać do lekarza.

I znowu uzyskałam prostą odpowiedź: może ją pani zabrać, pewnie i tak zdechnie.

I tu państwo się pomylili. Bo pod naszą opieką i troskliwą opieką weterynaryjną kotka zmieniła się nie do poznania: nie dość że zamiast “zdechnąć” wyzdrowiała, to jeszcze przytyła i z wychudzonej, wyłysiałej bidy zrobiła się piękna koteczka. W pierwszej chwili myślałam, że będzie to zdziczały kot, a okazało się, że to niezwykle przymilny, super kontaktowy, cudowny, domowy kot.

I ta koteczka właśnie znalazła swój własny dom! Te zdjęcia są już z jej własnej kanapy!

Takie historie sprawiają, że chce się żyć.

Dziękujemy Wam, że pomagacie nam działać, możemy pomagać tylko dzięki Waszym wpłatom i darom!