Pamiętacie koteczkę Zdrapkę?

Znaleziona potrąconą na środku drogi?

Przejeżdżały nad nią samochody i nikt się nie zatrzymał. Chyba tylko cud sprawił, że nie została żywcem rozjechana.

Początkowo nie mieliśmy nadziei, że uda się ją żywą dowieźć do lecznicy.

Później, że uda się ją uratować, bo była w takim stanie i na dodatek tak zagłodzona, że szanse miała praktycznie żadne.

A ona, jakby na przekór wszystkiemu dojechała żywa do lecznicy a później po długotrwałym i niestety bardzo kosztownym leczeniu, jednak przeżyła i wydawało się, wyzdrowiała.

Niestety cały czas niepokoiło nas, że mimo szalonego apetytu praktycznie nie przybierała na wadze i nie rosła. Ma ok. półtora roku a jest wielkości czteromiesięcznego kociaka – waży 1kg!

Mimo, że naprawdę ma wilczy apetyt! Trzeba jej cały czas pilnować, bo mimo że jest regularnie karmiona zjada wszystko, co znajdzie: ziemniaki, liście od kapusty, suchą bułkę!

Aż serce pęka, jak się widzi, że “upoluje” suchą bułkę a później ucieka z nią, żeby nikt jej tego nie zabrał. I zjada tak łapczywie, jakby nie jadła od tygodnia.

Jak ten kot musiał cierpieć, żeby tak się zachowywać?


Postanowiliśmy zrobić dokładne badania i okazało się, że ma tęgoryjca i do tego przechorowała wcześniej toksoplazmozę. 

Której oczywiście nikt nie leczył.

Nie wiemy, czy kiedykolwiek miała właściciela, czy też od zawsze była wiejskim kotem, którym nikt się nie interesował.


Po zrobieniu badań krwi okazało się, że ma do tego wszystkiego bardzo silny stan zapalny jelit.

Dramatycznie silny!

Więc zaczynamy walkę o jej zdrowie od nowa. Bardzo prosimy o wsparcie, sami nie damy rady.

Kategorie: Aktualności