Historia Szadka pokazuje, jak trudne potrafi być życie psa i jak długo potrafi trwać taka “psia” poniewierka.

Szadek to psiak, którego życie postawiło na naszej drodze dwa razy. Za pierwszym razem nie udało mu się pomóc. Pierwszy raz zobaczyliśmy go 24 lutego 2024 roku. Biegł wzdłuż trasy Konstantynów-Lutomiersk zupełnie ignorując pędzące tuż obok samochody.


Oczywiście natychmiast zawróciliśmy i próbowaliśmy go złapać ale przy tak ruchliwej drodze nie jest to proste: trzeba uważać, żeby go nie spłoszyć i nie wgonić wprost pod jeżdżące samochody, trzeba uważać, żeby samemu nie zostać potrąconym i trzeba uważać, żeby przy tym wszystkim nie stracić go z oczu. Niestety nie udało nam się go wówczas złapać – pobiegł w pola i zniknął.


Kolejny raz usłyszeliśmy o tym psiaku jeszcze tego samego dnia w poście, który zamieściła na Facebooku pani, która również próbowała go złapać, tym razem kilkanaście kilometrów dalej, na trasie Lutomiersk- Kwiatkowice. Niestety z podobnym skutkiem. Pies biegł przed siebie, nie zważając na ruch, samochody i nawołujących go ludzi.

Takim psom najtrudniej jest pomóc.

Jeśli pies trzyma się jednego miejsca, to istnieje duża szansa, że ktoś zwróci na niego uwagę, zacznie go dokarmiać, oswajać i z czasem udaje się mu zwykle pomóc.

W przypadku psa, który stale się przemieszcza i nie próbuje nawet nawiązać kontaktu jest to niezwykle trudne, bo mało kto zwróci na niego uwagę i skojarzy fakt, że ktoś go już kiedyś, gdzieś widział i próbował mu pomóc.

Z wpisów i komentarzy pod postem pani Beaty wynika, że Szadek widziany był już dużo wcześniej, bo 12.02.24 w Łodzi!


Jaką drogę przebył? Jak długo się błąkał? Gdzie spał i co jadł w tym czasie, skoro nie podchodził do ludzi?

Aż strach pomyśleć, jak trudne było jego życie i jak niewiele brakowało, żeby skończyło się tragicznie.

Strasznie trudno jest nam się pogodzić z sytuacjami, kiedy nie uda nam się w takich sytuacjach pomóc. Kiedy zwierzak nie daje się złapać, a my musimy się poddać.


Na szczęście w przypadku tego psiaka życie dopisało szczęśliwe zakończenie.


Kiedy pewnego dnia dostaliśmy sygnał o psiaku, który od dłuższego czasu błąka się po Szadku i nie daje się złapać, kompletnie nie spodziewaliśmy się, że może chodzić o tego pędzącego przez kolejne kilometry psiaka. Nasze zdziwienie było ogromne, kiedy okazało się, że to właśnie pies, którego tak wiele osób próbowało złapać. I tym razem nie było to proste: nie dawał się skusić na jedzenie, nie wchodził do klatki-łapki. A kiedy jakimś cudem podszedł do małej dziewczynki i udało mu się założyć kawałek sznurka, natychmiast go przegryzł i zanim zdążyliśmy dojechać na miejsce już ponownie biegał po mieście, jeszcze bardziej ostrożny i nieufny. Na szczęście tym razem poruszał się stale w tym samym terenie, więc po wielu próbach i “wycieczkach” do Szadku w końcu udało się go złapać!


Szadek jest już jakiś czas pod naszą opieką, ale nie jest to piesek zbyt ufny. Potrzebuje jeszcze sporo czasu, żebyśmy mogli zacząć szukać mu domu. Również każda taka sytuacja, wymagająca wielokrotnych wyjazdów, to dla naszej niewielkie fundacji spory koszt.


Dlatego potrzebujemy Państwa wsparcia na zapewnienie mu do tego czasu opieki a także na pokrycie kosztów szczepień, odrobaczenia i zaczipowania a także kastracji.