
NOWA PODOPIECZNA
Józię widziało wiele osób. Wiele też osób napisało w internecie: “pomóżcie jej”, “kto może pomóc”. Ktoś zatrzymał się ale sunia podobno uciekała i ostatecznie nikt nie pomógł. Józia nadal siedziała w okolicy miejscowości Wodzierady, przy skręcie na Józefów. Jak długo? Nie wiemy. Jedna z osób twierdziła, że widziała ją od dwóch tygodni. Jej stan wskazuje na to, że mogła nie jeść bardzo długo.Siedziała, siedziała, czekała, czekała… Na kogo? Właściciela, który ją porzucił? Kogoś, kto przyjdzie i ją uratuje? Na naszą prośbę po Józię pojechała pani Ania, która sama ma przygarnięte zwierzaki. Przygarnąć Józi nie mogła ale mogła pojechać, złapać i zabezpieczyć do naszego przyjazdu. To bardzo dużo, bo dało szansę Józi na znalezienie pomocy. Nie wiemy, ile dni czekała – wiemy, że jest dramatycznie wychudzona, zakleszczona, wystraszona. I najprawdopodobniej jest też ciąży. Mimo, iż to staruszka. Ale jest też bardzo grzeczna. Kiedy poczuła, że ktoś chce jej pomóc, postanowiła chyba jednak zaufać. Józia przebywa w lecznicy, w szpitalu i przechodzi badania. I mamy ogromną nadzieję, że nie będzie miała babeszjozy. Bo dawno już nie widzieliśmy takiej ilości kleszczy. W tej chwili najważniejsze jest poprawienie jej stanu zdrowia, nawodnienie, pozbycie się kleszczy i sprawdzenie, czy nie rozwija się choroba odkleszczowa. A na to wszystko potrzebne są środki finansowe.Bardzo prosimy o pomoc dla tej dzielnej, uroczej staruszki. Przeszła już tak wiele i tak długo czekała na pomoc. Nie zmarnujmy tego.






Józia ma słabe wyniki krwi, skórę w złym stanie i generalnie jest bardzo zaniedbanym psiakiem. Mimo tego, jest bardzo przyjazna, lgnie do ludzi i jest niezwykle urocza. Dlaczego ludzie robią coś takiego zwierzętom?Prosimy Was o wsparcie w opłaceniu jej leczenia.