Dziś wieczorem na ul. Łaskiej w Pabianicach znalazłam potrąconego kota. Leżał dokładnie na środku jezdni a z obu stron pędziły samochody. Ktoś, kto go potrącił a następnie zostawił w takim miejscu, świadomie skazał go na śmierć poprzez rozjechanie żywcem, tym bardziej, że było tam zupełnie ciemno i kota można było zobaczyć praktycznie w ostatniej chwili. Właściwie brak słów, by to skomentować. Kiedy go zauważyłam byłam pewna, że nie żyje. Jednak ponieważ przy potrąconch zwierzętach zatrzymuję się ZAWSZE i tym razem zawróciłam. Okazało się, że nie tylko ja zareagowałam na widok zwierzaka w potrzebie. Zanim zdążyłam do niego dojechać, na jezdnię, między jadące samochody weszła młoda, śliczna dziewczyna, która nie wahała się i zabrała kota ratująć mu tym samym życie. Bardzo jej dziękuję, że nie przeszła obojętnie. Okazało się, że zwierze żyje, więc natychmiast zabrałam go do samochodu i “na sygnale” pojechałam do Kliniki Braci Mniejszych do Konstantynowa, gdzie w trybie ekspresowym trafił na salę zabiegową i pod tlen, ponieważ miał ogromne problemy z oddychaniem. W między czasie pani z kliniki zadzwoniła do osoby z Urzędu Miasta w Pabianicach która wskazana została do kontaktu w takich sytuacjach. I co usłyszeliśmy? Że “mam kota odwieźć do Pabianic i zgłosić do Straży Miejskiej”. No to już naprawdę jest jakiś absurd! Oczywiście zdecydowaliśmy, że kot zostaje w lecznicy i że za ratowanie jego życia zapłacimy z pieniędzy fundacji.
Gdyby ktoś chciał nas wesprzeć w ratowaniu jego życia będziemy wdzieczni za najmniejsza nawet wpłatę:

19 1940 1076 3048 9213 0000 0000 
z dopiskiem “kot z wypadku”

Prosimy również o udostępnianie posta – może ktoś szuka swojego kota? To młodziutki samiec, nie jest wykastrowany. Nie ma czipa.

Kategorie: Aktualności