Stasia trafiła do nas w strasznym stanie. Kulka strachu i bólu. Wyglądała tak:
Ona weszła na podwórko do zupełnie obcych ludzi i była tak zmęczona, że dosłownie “padła” w rogu podwórka.
I jak ją zobaczyłam po raz pierwszy to leżała w takiej dziurze wykopanej w ziemi, w piachu i z tymi okropnymi ranami na plecach.
A te rany tak potwornie śmierdziały, bo to wszystko było zainfekowane i ropiało.
A teraz? Jak królewna śpi na kanapie. I to są dla mnie najpiękniejsze chwile.