Tego pieska nie ma już z nami od lat. Kiedy latem 2019 zmienialiśmy stronę na nową wiele osób pytało nas: po co Wam te stare zdjęcia? Przecież te psy od lat nie żyją, po co zamieszczać je na stronie?Dla nas sprawa jest oczywista. Chociaż codziennie zajmujemy się nowymi zwierzętami, pamiętamy też o tych, które już odeszły. Które były z nami, dały nam swoje zaufanie i radość. Którym my daliśmy dom. Niektóre były z nami wiele lat i u nas zmarły. Były członkami naszej rodziny. Dlatego postanowiliśmy zachować ich wpisy, zdjęcia z z czasów, kiedy szukaliśmy im domów. Bo one nigdy nie znikną z naszego serca. Dlaczego mają zniknąć z internetu wraz z przeniesieniem strony?

Pewnego dnia zadzwoniła do nas pani z prośbą o pomoc w poszukiwaniu domu dla kotka, który od kilku dni mieszka u niej na klatce schodowej. Pani bezskutecznie obdzwoniła wszystkie łódzkie organizacje zajmujące się zwierzętami: nikt nie chciał pomóc.

Pewnego dnia zadzwoniła do nas pani z prośbą o pomoc w poszukiwaniu domu dla kotka, który od kilku dni mieszka u niej na klatce schodowej. Pani bezskutecznie obdzwoniła wszystkie łódzkie organizacje zajmujące się zwierzętami: nikt nie chciał pomóc.

Tak trafiła do nas. Umówiłyśmy się, że pani przechowa kotka jeszcze przez tydzień, a my w tym czasie poszukamy mu dobrego domu. Zaproponowaliśmy Pani, żeby pojechała do zaprzyjaźnionej z nami lecznicy i zaszczepiła tam kotka na koszt naszej fundacji. Chcieliśmy, aby był bezpieczny, żeby nie zachorował na żadną z chorób, które mogą kotom grozić we wszystkich skupiskach kotów.

Pani, która zaoferowała opiekę wydawała się osobą odpowiedzialną a ponadto sama ma już kota, więc wydawało się, że pod jej opieką kotu nic nie grozi. Ponieważ kotek miał przebywać w jednym z pomieszczeń bloku, upewnialiśmy się jeszcze, że kotu nic tam nie grozi: nikt go nie wyrzuci, nie wypłoszy. Pani zapewniała nas, że klucz do pomieszczenia ma tylko ona i jej sąsiadka, która zaoferowała pomoc.

W niedzielę otrzymaliśmy maila tej treści:

Witam
Chcę z wielkim smutkiem zawiadomić że kocurek “Klatek”
odszedł od nas za tęczowy most dziś rano 🙁
Dziękuję za okazaną chęć pomocy, za wsparcie jakie dostałam od
Państwa, dzięki Wam nie poczulam się zostawiona sama w tej sytuacji. 

Przez cały dzien nie udało nam się do pani dodzwonić, nie odpowiedziała też na naszego maila. 
Mieliśmy jeszcze nadzieję, że to jakaś pomyłka, jakiś przykry żart… Siedzieliśmy jak na szpilkach.
Nie mogliśmy uwierzyć. Przeciez kotek dopiero co został zaszczepiony a nasza pani doktor nie zaszczepiłaby chorego kota.
Więc to raczej nie choroba, co mogło się stać? Nie chcieliśmy wierzyć w to, co zaczeło nam przychodzić na myśl.
Jednak następnego dnia, kiedy dodzwoniliśmy się do tej pani usłyszeliśmy, że “pani chciała przewietrzyć i kotek spadł z 10. pietra z okna”.
Nie mogłam uwierzyć! Jak mozna być tak bezmyślnym? Jak ktoś, kto sam ma kota, może otworzyć okno na 10. piętrze i go nie zabezpieczyć?
Jak można byc tak nieodpowiedzialnym?
Nie mogłam w to uwierzyć. Powiedziałam ze smutkiem, że na domiar wszystkiego tego dnia, kiedy kotek umarł, zgłosiła się pani chcąca dać mu dom.
I wtedy usłyszałam: “a co może ma tą pania przepraszać, że nie ma kota? Niech weźmie sobie innego kota”.
Brak mi słów. I jest mi tak strasznie przykro.Dlaczego nie wzięliśmy go od razu do siebie?
Żyłby i na dodatek miałby teraz swój własny domek.

Kategorie: Pożegnania